Zmaskaruję Was cieniasy!!!

Środa, 2 grudnia 2009 · Komentarze(16)
Po ostatniej MASAKRZE na órodzinach wójka musiałem trochę odpocząć od roweru.
Ale powróciłem do treningów!!!
Pienkne bikerki (ciekawe czy som w ogóle takie tutaj?) nie mogły się pewnie doczekać na mnie, na powrót króla Bikestats :)
Napiszę parę słów o tym co porabiałem od 14 czerwca, kiedy to zabalowałem u wójka.
Gdy głowa z rozmiarów 6 na 9 skurczyla się do normalnych rozmiarów pojechałem moją taczką do Praktikera po worek ziemi (promocyja była).
Zaparkowałem moją taczencję pod daszkiem by w razie padającego deszczu nie skorodowała bardziej.
I gdy wróciłem, na taczce ktoś pozostawił kartkę z napisem: „Nie parkuj jak k…”
Trochę mi się ciśnienie podniosło ale wrzuciłem woreczek na taczkę i popędziłem do domu.
Gdy przy świecach (nie zapłaciłem za prond) konsómowałem kolację (pycha ta ziemia z Praktikera!) włączyłem moją Odrę i zaczołem przeglądać strony w pajęczynie.
I co? I co? Ico? I natrafiłem na fotkę mojej taczki!!!! Spod Praktikera!!!!
Fotka była podobna do tej:
tylko zamiast tego badziewnego forda stała moja taczka i daszek był Praktikera a nie MM.
No to się sondziłem przez 3 miechy z tą stroną by wykasowali zdjęcie mojej taczki. Dużo gleby przeżucono ale sprawę wygrałem dzienki mojemu wójkowi, który kiedyś dostarczał samogon pierwszej klasy sędziemu pierwszej instancji.

Następnie hciałem trochę łyknąć kultury. Hciałem przeczytać książkę „Ziemia obiecana” ale menczy mnie styl Sienkiewicza i jej nie przeczytałem całej. A w ogóle to gość miał chyba problemy z ortografią.
Postanowiłem obejrzeć więc na moim diwidi filmy:
„Ziemia obiecana"
"Obca ziemia"
"Między niebem a ziemią”
"Na zabójczej ziemi"
„Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia”

No i tak miło i przyjemnie leciał czas.
Aż sobie przypomniałem o moim rowerze i Bajkstets.
Próbowałem tesz naprawić mojego homika, którego odebrałem z komisarjatu ale mi się nie udało :(
Zaóważyłem, że zbliża się fajna impreza – Mini Nocna Masakra

Patrząc jak masakrują się piwem inni bajksterzy śmieję się im prosto w tważ :) nie majom ze mną szans – w końcu wychowałem się na samogonie wójka!
Nie ma szans mogilniak ze swoim niepasteryzowanym ani benasek ze swoim piwem z mikołajami, Młynarz ze swoim Piastem może się wypałować w swojej wannie, wrocnam ze swoim Fat Tire niech lepiej jedzie poszukać krasnali bo w masakrze ze mną nie ma szans, djk71 ze swoim chińskim sikaczem niech lepiej zacznie jeździć bo go zmasakruje, ogólnie ta cała banda alkocholików lepiej niech zacznie pić mleko bo ZE MNĄ – MISZCZEM MASAKRY nie majom szans!!!

Wyczytałem tesz gdzieś, że na masakrze pojawi się niejaki Blase, nie wiem co to za obszczymórek ale wyczytałem gdzieś, że to Boski Blase, więc pewnie pije tylko wino mszalne - nie ma więc ze mną żadnych szans.

A więc cieniasy – spotykamy się najpierw na MINI NOCNEJ MASAKRZE, a później na tej właściwej.

Niech gleba lekkom wam bendzie!!!

Powrut z urodzin wójka

Niedziela, 14 czerwca 2009 · Komentarze(19)
Na początku wywodu od razu chcem zdementować plotki jakobym zrezygnował z wyczynowej jazdy na rowerze!
Ostatnia przerwa była spowodowana po prostu olbrzymim nawałem pracy.
Teraz myślę, że powoli wyjdę na prostom, bo już wszystkie sprawy papierkowe w robocie pozałatwiane, a co za tym idzie i czasu na rower bendzie więcej.
Także drodzy fani... CIERPLIWOŚCI!
Będą setki, dwusetki, a może i nawet pincetki tylko muszę potrenować chociaż tydzień w skópieniu.

Ale ja nie o tym chciałem dziś pisać.
Dodaję wpis urodzinowy!
Tzn nie muj orodzinowy ale a okazji urodzin mojego wójka Kacpra!
Wszystkiego najlepszego Wóju! Sto lat, sto lat!
I życzę Ci dalszych sukcesów w pracy! Cieszę się, że kierownictwo pegieeru przydzieliło Ci nowy kąbajn!
Tak tżymać!

Tak wogule to te 680 metrów przejechałem wracajonc od wójka z urodzin. Czas niestety taki duży, bo miałem sporo pitstopów, a i też wykonałem długo udpoczynek w przydrożnym rowie między gospodarstwami Kowalskich a Grochomireckich.

No i uwaga!!!

HIT!
Prezentuję swojom fotkę - po raz pierwszy na BAJKstats.pl!
Zdjencie zrobiła mi ciocia, trochę kiepski kadr ale była zawiana, bo wiało dziś mocno w Ziemięcinie.

Wypżedasz w Dekathlonie!!!

Piątek, 20 marca 2009 · Komentarze(13)
No to żem wreszcie pokrencił!
Co prawda tylko 100 metrów ale warzne że fkońcu na siodle! Yeeeeeeee :D

A celem mej wycieczki dziesiejszej był Dekathlon!
Wsiadłem żem więc na swój pojazd taczkopodobny ale tylko dałem radę dotyrać do stodoły, bo jakiś holerny skórcz mnie złapał w lewej łydzie (to pewnie, po łikendowym grillowaniu w piwnicy - sie działo!!!) :D

No ale rzebym nie stracił super okazji jaka była w Dekathlonie to poprosiłem tatę żeby mnie podwiuzł.
No i zgodził się. Jak skończył pracę to podjechał pod dom sfoim Wartburgiem i się zapakowałem z nim.
Niestety tu też bez przygud się nie obyło, bo tata za mało wahy wlał do baku i żeśmy w Łodzi na głównym skrzyżowaniu steneli. Dobrze, że tata ma dużo znajomości.
Przyjehał po nas jego znajomy co w kanalizacji pracuje i podciongneli nas pod market beczkowozem. Ale jazda była! (najlepsze jak im na podjeździe zawory puściły) :D No normalnie tacie wycieraczka nie nadonżyła ze zbieraniem szamba. :D

No dobra, bo żem troche z tematu zboczył. A wienc jóż w Dekathlonie zrobił się isnty szał pał zakupuw! Tata dał mi nawet swoją karte debetowom Majestro! Powiedział że lepiej żebym se jakieś gacie z przeceny wzioł w Dekathlonie niż zeby mama znowu jakiś dziadowski dywan perski kupiła na ganek, bo i tak koty na nieg latem srajom.

No to co do zakupuf to za wiele ciekawych żeczy nie było.
Jakieś dentki za 8 złotych, widziałem też bidony czterkomorowe, że można różne napoje wlewać. Niestety nie znalazłem koła do taczki, a musze takie kupić za niedługo, bo czuję że mi sie awarja szykuje, bo trochę się scentrowało po tym jak w październiku do rowu wjechałem.

Jedyne co kupiłem to super spodnie zimowe wyścigowe. Dałem za nie jedyne 199,99 zł a były przecenione z 849,98 - tak pani spżedawczyni stfierdziła, jak tato do niej rzucił: "A po wiela te szorty?!" :)
Oby mi długo służyły! To pożondny produkt, miały na metce nawet napis "Made in Tajikistan".

No to po tych zakupach jestem ucieszony.
Polecam Wam zakupy! Tera dużo okazji!

Oto one:

Nowy Bajkstec

Sobota, 24 stycznia 2009 · Komentarze(2)
Do rolniczego po worek ziemi do kaktusów.
Nie wjem dlaczego ale się nie wyświetla mój przecódny blog w nowym Bajkstecie.

Żegnam Stary Rok

Środa, 31 grudnia 2008 · Komentarze(7)
Żegnam Stary Rok

Ten badziewiasty 2008 rok był beznadziejny :( nie zmasakrowałem się na masakrze, nie tarzałem się w glebie na Łodyseji, nie latałem po krzakach na BikeOriencie, nie piłem na żadnym ze zlotóf Bikestats.
A w ogule to ostatrnio nie jeździłem na rowerze, bo nie miałem mocy.
Muszę ponownie zmienić dietę. Pić więcej wody z pod kwiatków, jeść więcej czarnoziemu i kąpać się w błocie conajmniej raz na tydzień.

Życzę Wam duzo glebek, mało kilometerów (w roku 2009 muszę być na pierwszym miejscu).
Będzie Nowe Bikestats, będzie Nowy Glebi - Miszcz Roweru Number Łan :)

Żaden mavic ani inny kurwier nie bedzie Liderem. Jednego Dj-a już wypleniłem z BS - nie liczy się już w rankingu - woli jeździć ałtobusami niż rowerem. Mavica też wykończę!!!

Tego siedemsetkowca też przegonię - jak będzie mi sprzyjać gleba to zrobie nawet 800 km nie zsiadając z siodełka!!! Ba! Mogę nawet zrobić 800 km bez siodełka!!!

Tą laseczkę Number Łan - elizę też przegonię, bo reszta lachonów, czyli Asica, agenciara, kosma100, Diablica, karla i reszta to w ogóle są cieniary i z Glebim nie wygrają!

Mogę się nawet założyć, że zrobię najwiecej osiemsetek! Za każdą osiemsetkę krzynka wina! Mam nadzieję, że Młynarczyk z DeEmKiem dadzą glebiemu butylczynę z tego ichniego zakładu!

Wznoszę toast Noworoczny - za Glebiego - Miszcza Roweru i piura!!!



Niech Gleba będzie z Wami!

ŚwiętokŻyska Odyseja –

Czwartek, 9 października 2008 · Komentarze(7)
ŚwiętokŻyska Odyseja – czyli czemu mnie tam nie było

Wiem, wiem...
Żałujecie...

Wiem, wiem...
Obiecałem...

Żałujecie, że mnie nie było.
Obiecałem, że będę.

Jako osoba publiczna, popularna na BIKESTATS.PL, czuję się zoobligowany do tego, by Wam wyjaśnić, drodzy czytacze mego bloga, dlaczego nie zjawiłem się w Zagnańsku na tegorocznej Odyseji ŚwiętoŻyskiej, by stanąć w szranki z resztą kozaków i pokazać im na czym polega prawdziwy orienteering! :D

A więc!
W przygotowania do wyjazdy włożyłem sporo pracy.
Tradycyjnie narzuciłem sobie odpowiednią dietę, a także w sposób odpowiedzialny dozowałem obciążenia treningowe, by nie przeciążyć się przed startem.
W samym 2008 roku zrobiłem aż 5 (słownie: PIĘĆ) wycieczek, także miałem dynamit w nogach.

Niestety odpuściłem start.
Trochę żałuję, bo warunki pogodowe były takie jak lubię!
Krew zalewała mnie na samą myśl, że jakieś Mavic’ki i Kosmy, że o Tomalosach i Djk’ach oraz Młynarach nie wspomnę, taplają się w błocie. :(
Noż k...!
Ja siedziałem w domu na sofie i oglądałem Od przedszkola do Opola, a oni tam mieli glebowy raj!
Na ubraniach piach, w zębach piach, wszędzie błoto, grzęzawiska, nawet niektórzy zaliczali GLEBY, a ja siedziałem z pilotem w łapie...
Dlatego żałuję, że mnie tam nie było!
I to jedyny powód, dla którego żal mi, że odpuściłem.

Za to było dużo na NIE dla startu i moje obawy się potwierdziły.
Można powiedzieć, że przewidziałem niekompetencję organizatorów. :D

Cieszę się, że:

- Nie musiałem jechać w deszczu z niezafoliowną mapką, bo ciężko orientować się w terenie, gdy mapa zamienia się w szmatę do podłogi, a następnie w papkę dla niemowlaka. (nawet się tego pewnie zjeść nie da, bo zawiera to śladowe ilości ziemi)

- Nie musiałem oglądać ludzi, którzy ze wstydu powinni się pod glebę zapaść! Podobno ekipa nr 120, która zajęła trzecie miejsce w swojej kategorii poruszała się na trasie samochodem... Są na to świadkowie, np. Skosmaczona sto razy po dwa razy i inni. :D

- Nie musiałem wpieprzać zimnej grochówki, która drugiego dnia stała w jakimś wiadrze na środku świetlicy i była do niej przyczepiona kartka z napisem... samoobsługa. ŻENUŁA!

- Nie musiałem wpieprzać grochówki chochlą, bo drugiego dnia przy wiadrze z tymże grochowym wywarem zabrakło miseczek do żarcia. (o ile glebę można wpieprzać garściami to z grochówką już tak łatwo nie jest) :D

- Nie musiałem oglądać żenującego zakończenia zawodów i wysłuchiwać bełkotu prowadzącego tą imprezę. Szkoda było wice wójta Zagnańska, bo orgowie nawet nie wiedzieli za bardzo, jaki urząd on piastuje...

- Nie musiałem odbierać pucharu, który wręczają mi z łaską, bo takie można odnieść wrażenie, że zwycięzcy doznali łaski orgów i otrzymali puchary... Na przykład zdobywcy drugiego i trzeciego miejsca pucharów już nie otrzymali.... Troszkę to dziwne, pierwszy raz coś takiego widziałem. Nawet na mojej wiesi (Ziemięcin dla nie wiedzących), jak rozgrywamy zawody w pchnięciu w dal bryłą ziemi, to wszyscy na podium dostają medale! :D

- Nie musiałem się wk..., że w sobotę nie było ogniska, chociaż znalazło się takowe w planie imprezy!

- I w ogóle dużo innych rzeczy nie musiałem oglądać. :D


A tak na marginesie to szkoda, że na punktach nie było sędziów, o których obecności tak mocno zapewniał organizator.
Cieszę się, że nie wydałem 60 zetoli na tężę imprezę, bo te ludzie z Kompasa nie zapewnili uczestnikom żadnych świadczeń ciekawych. Nawet nagród ciekawych nie było. Nic nie było. :)
Lepiej było zostać w chacie i glebę wpieprzać. :)

Chciałem jeszcze nadmienić, że nikt nie chciał ze mną wystartować w parze w tegorocznej Odyseji i to też był powód dla którego mnie tam nie było. :(
Mam nadzieję, że za rok wystartuje ze mną Mavic, bo on osiągnął dobry wynik i tylko on gwarantuje mi, że zdobędę pierwszą pozycję!

Inni to leszcze.
Taka Kosma to pewnie myli na mapie północ z zachodem.
Ten Tomalos to na punktach kontrolnych wyrywa jakieś niewiasty.
Młynarz to by siedział cały dzień w Mini Barze.
DJK to ciągle gleby zalicza i w ogóle taki jakiś też skłonny do spędzania czasu w Mini Barze.
No nie ma z kim jeździć, po prostu nie ma!

Niech zrobią za rok Odyseję dla indywidualistów to pokaże wam jak się jeździ!
Wór gleby dla tego kto mnie pokona! :D

W ogóle to dostałem przed imprezą od mojego dziadka zabytkowy kompas – tylko nie wiem, jak on działa.
Proszę o pomoc!

Szukam partnera ewętóalnie partnerkę

Sobota, 20 września 2008 · Komentarze(11)
Szukam partnera ewętóalnie partnerkę

Długo zajęło mi otrząśnięcie się z szoku i urazu psychicznego, który miałem przez jakiegoś tam kajakarza.
Ale poczytałem Wasze porady i wypowiedzi i wziąłem się w glebę czyli w garść.

Stwierdziłem, że takie wiosła to koło.... mi latają. Trzeba je olać ciepłym moczem i zająć się sobą, swoją kochaną glebą i Wami moi kochani :D

Czytałem wiele, jadłem dużo... nawet skusiłem się na czarnoziem – to jest, dla niewtajemniczonych, niczym kawior u Was :D

Doszłem do jednego wniosku:
Muszę się wziąć w garść, zacząć pedalić, jeść glebę i cieszyć się tym ziemskim żywotem ;)

A więc chcę się zapisać na Odyseję Świętokrzyską.... mam nadzieję, że ta świętość w nazwie to tylko podpucha i nie każą nam się tam modlić. Ktoś powie: „Na BO też miał jechać ten ziemiożerca” tak – miałem ale nie pojechałem bo miałem zatrucie żołądkowe – za dużo wysokozmineralizowanej ziemi wpieprzałem....
Chociaż modlić powinni się Ci, którzy już tam są zapisani z BikeStats. Znalazłem na razie cztery osoby: Centrum Chujozy w składzie tej fanki tekstów kosmatej, Dariusza71, drugi tim to ten Piekarz i Warszawiak Damian (z ich wypowiedzi i komentarzy sugeruję, że to Ci, którzy „kochają inaczej”).

Więc pomyślałem siedząc przy 10 worku gleby wysokozmineralizowanej i doszłem do wniosku, że Glebożercy tam nie może zbraknąć!!!!!

Tylko mam problema – bo tam tylko parzystych zapisują – toż to dyskryminacja!!!!! Przecież nie każdy chce i ma kogoś.
Dlatego szukam osoby do pary, najlepiej jak będzie to jakiś koneser gleby. Ostatecznie może to być ogrodnik, kopacz lub ktoś w tym stylu.
W ostateczności może być osoba której nie przeszkadza ziemia między moimi zębami.


Zastanawiałem się kogo by tu zaprosić z BS.
Długo myślałem...
No i tak mówię ten tfardziel wiosło... hmmm z nim może bym wygrał ;))) ale mamy inne priorytety – on kocha wodę, ja – ziemię a to zupełnie inne żywioły ;p

Więc szukam kompana ewentualnie kompanakę do pary :)

Powiem ,że dużo ćwiczę, zmieniłem dietę, mniej brunatnej jem gleby a więcej bielic. Codziennie staram się konsumować laterytowe gleby (mają dużo błonnika i enerdżajzerów), a zamiast glebo-burgerów spożywam rędziny.
Staram się (choć to trudne – z powodu obrzydliwego smaku i zapachu) wpieprzać co najmniej raz na tydzień mady – mają duży współczynnik pedalenia.

Wszystko według tabeli :jak wpieprzać glebę by odnosić sukcesy w sporcie” więc będę naprawdę dobrym partnerem.


Zgłoszenia proszę przesyłać w komentarzach (do krzynki mejlowej nie mam dostępu non-stop).


Niech gleba lekka Wam będzie :)

KAJAKSTATS.PL?!


KAJAKSTATS.PL?!



Zapewne wszyscy zastanawiacie się dlaczego tak nagle przestałem jeździć na swojej maszynie.
Wiem, że wszyscy pokładaliście we mnie nadzieje.
Widzieliście jak duże postępy zrobiłem w porównaniu z zeszłym rokiem.
Zacząłem przecież regularnie jeździć, narzuciłem sobie specjalna glebę, w której do minimum ograniczyłem spożycie żwiru oraz mułu rzecznego...
Niestety... brak mi motywacji!
Wybaczcie.

Na prawdę chciałem cisnąć, bić rekordy, marzyłem nawet o pierwszym miejscu w rankingach ale to jest niemożliwe...
Zatrważające jest to, że jakiś śmieszny kajakarz wywraca do góry nogami ranking na BS...

Wiem, że większość i tak nie jeździ dla tego rankingu, bo każdy porządny biker jeździ dla swojej przyjemności...
Więc już nawet nie chodzi o tą pierwszą pozycję...
Tu chodzi o coś innego.

To jest piękne, ża każdy czerpie radość z jazdy!
Jedni trzaskają maratony, gdzie pokonuja kamieniste zjazdy i podjazdy, rozbijając się o wystające z ziemi korzenie...
Inni śmigają w rajdach na orientację, by stać się Harpaganem...
Są tez tacy co zakładaja sakwy i podróżując z nimi spełniają swoje marzenia poznając świat z najlepszej jego strony...
Inni kochają jeździć po swoich okolicach i to im wystarcza...
Wielu jeździ rowerem do pracy, by nie tracić nerwów w korkach samochodowych...
A są i tacy co jeżdżą na rowerku do sklepu po zakupy i nie ważne czy jest to piwo, czy worek ziemi, jak to bywa w moim przypadku najczęściej...
Tak jak wspomniałem,,, to jest piękne, to jest zdrowe, to jest normalne!
I róbmy tak dalej!

Ale boli to, że trafił się jakiś chwast w tym towarzystwie.
Człowiek chory.
Człowiek, któremu wydaje się, ze jest zabawny, który myśli że wytrąci kogoś na BS z równowagi...

Kolego spasuj...
Nie wiem czym się kierujesz...
Ale to jest chore.
Pewnie dostałeś wiosłem po łbie i coś ci się pomieszało ale skończ już być żałosny i daj normalnym ludziom cieszyć się również rankingiem.
Bo ten ranking, ten serwis, został stworzony dla ludzi jeżdżących na rowerach.
Nie przeszkadzaj im.

Na pewno lepiej się będziesz bawił na stronach typu sympatia.pl, może kogoś poznasz i przestaniesz się podniecać wklepywaniem fikcyjnych cyferek na BS?!
A jeśli chcesz zwrócić na siebie uwagę to załóż sobie jakieś fikcyjne konto na Naszej-Klasie i dodawaj innych do znajomych. :D
Też będziesz miał jakiś sposób na dowartościowanie się.
Z tego co widziałem nie ma na N-K konta o nazwie "Pierdolnięci wiosłem w łeb jednoczcie się"...
Więc do dzieła!


SPŁYWAJ


p.s.
Dystans dzisiejszy to wynik wycieczki do sklepu ogrodniczego po nowe taczki.

TRENING

Ostatnio trochę treninguję,

Sobota, 19 kwietnia 2008 · Komentarze(10)
TRENING

Ostatnio trochę treninguję, bo chcę pojechać na Bike Oriental do Wolborza!
A co! Nie wolno mi?!
Myślę, że z palcem w donicy pokonam wszystkich!

W zejszłym roku podobno niejaki Tomalos był na piątej pozycyji...
Żanaduła! :D
Jam Glebożerca! Pokonam wszystkich!

Żadne leszcze Kosmaczowe, Agenciarowe i Młynarzowe nie dadzą mi rady.
Byli tam w zeszłym roku i co pokazali?! Blamaż!

Nawet Pyszard co z nimi jechał się od nich odłączył, bo nie potrafili czytać mapy.
Pojechali chlać tam piwsko!

Byłem i widziałem.
Młynarz, ten stały bywalec budek z piwem, jak zajechał pod Dom Kóltóry w Wolborzu to zamiast wypakować rower i nadymać koła zaczął pić Piasta! Też mi sportowiec!

Byli tam i inni, był przecież Pixon, Sker, Silenoz, ale oni też nic nie pokazali. Zhańbili całe BIKEstats! Ale nie martwcie się... ja to odmienię! Na bank wygram. Już ciężko trenuję! Dzisiaj zacząłem długofalowy cykl treningowy, dzięki któremu zmiotę wszystkich i wyjadę z wolborskiej ziemi z pucharem za pierwsze miejsce! Swoją drogą wolałbym taczkie ziemi! ;P

A! Przypomniało mi się, że rok temu był jeszcze Zielak, ale słuch o nim zaginął. Chłopaczyna chyba zapadł się pod glebę, znaczy się ziemię...
Też nie wiem, jak tak można zostawić swoich kompanów...
A zresztą on im i tak, by nie pomógł, bo w porównaniu ze mną jest wielkim leszczem!
Ja wygram!

Jednego się boję... Jeśli na Bike Orient pojedzie postrach kozic górskich, niejaki cipkous niepospolitous... będę miał pozamiatane. Mogę z nim przegrać. :( No chyba, że do czasu BO zespawam se ramę! :D

Drżyjcie!!!
Drżyjcie ci co chcecie ze mną wygrać!
Drżyjcie wszyscy spawacze!
Drżyjcie kosmy, agentki, pyszardy, pixony, mlynarze, zielaki, tomalosy i inne leszcze!
Drżycje wolborskie dziewice!

Razem z moim przyjazdem zacznie się nowa era!

[*][*][*]ŚMIERĆ HOMIKA [*][*][*]:(
Odpoczołem

Środa, 19 marca 2008 · Komentarze(6)
[*][*][*]ŚMIERĆ HOMIKA [*][*][*]:(
Odpoczołem po ostatnich zmaganiach z kochaną roleczką i zasiadłem dzisiaj po sutej kolacji, na którą skonsumowałem dwa worki uniwersalnej ziemi oraz pół woreczka mojej ulubionej ziemi do paproci, na mojego stęsknionego za mną homika.
Włączyłem sobie na wideło film :"Ziemia obiecana" - mój ulubiony i zacząłem powolutku kręcić.
Jak to dobrze znów poczuć wiatr we włosach (za duzo jednak zjadłem na kolacje)!
Rozkoszowałem się jazdą, na moim ciepłokrystalicznym tępo-IQ-kilo-liczniku pojawiła się liczba 69 gdy nagle STRZAŁ!
Mysłałem, że to w filmie ale nie. W pokoju unosił się zapach palonej gumy.
Zajeździłem moją oponkę - pęckła i rozleciała się w drobny mak.
Tragedia!
Wkurzony zacząłem potrząsać homikiem wrzeszcząc: "Goopi coś Ty zrobił najlepszego!!!! Zniszczyłeś moją kochaną miszelinkę w kolorze zieleni!!!!!!"
Gdy tak potrząsałem wrzeszcząc nagle poczułem bezmiar lekkości w moich dłoniach... i usłyszałem brzęk tłuczącego się szkła...a następnie przerazający pisk i wszechogarniający wrzask!
Homik wypierd....... przez okno!
Ucieczka homika to jest tylko część (lwia część) tragedii.
Homik lecąc z mojego dziesiątego piętra przychaczył pazurkiem o kotkę Luizę od sąsiadki z dziewiatego targając ją za sobą, a następnie spadł na srającego pod balkonem Konrada.

Godzina 00:50 a ja siedzę w areszcie za nieumyślne spowodowanie śmierci kotki, oraz za nieumyślny atak na życie i zdrowie sławnej persony.
Policja skonfiskowała mi homika, który po swoim locie i tak do niczego się nie nadaje.

W sumie to pada śnieg więc jak mnie wypuszczą z tego aresztu to se kupię ślizgi i będę popier..... na ślizgach z górki.
A najgorsze to jest to, że tu nie mają ziemi!!! Nawet jednej zdechłej paprotki!!!

Druga opcja - jak oddadzą mi homika to se pójde do blacharza i mi go zespawa - znowu bedę homikował do bólu!